środa, 26 listopada 2014

Chapter 3



Przez następne trzy dni Ashton nie pojawił się w szkole. Chłopak zastanawiał się czy wiadomość o tym,że spał z Abigail już się rozniosła.
Postanowił więc,że przez kilka najbliższych dni nie będzie pokazywał się na terenie placówki.
Tak było po prostu łatwiej…Nie chciał,aby jego przyjaźń z Luke’iem została zakończona ,jednocześnie nie potrafiąc zaakceptować faktu,że to jego kocha Abi.
Łudził się,że jego wyznanie względem dziewczyny cokolwiek zmieni,ale musiał wtedy niejasno myśleć.
Po pokoju rozniosło się pukanie. Chwilę później zza drzwi wyjrzała jego mama. Kobieta uśmiechnęła się pokrzepiająco i usiadła na łóżku,obok niego.
-Powiedz mi o co chodzi Ashton. Martwię się o ciebie.
-Wątpie,abyś miała ochotę słuchać jak bardzo moje życie jest do bani.
-Ashton,synku.-powiedziała zgarniając samotne kosmyki z jego czoła.- Wysłucham wszystkiego co masz mi do powiedzenia.
-To dość skomplikowane. Zakochałem się w niewłaściwej dziewczynie,mamo.
-Chodzi o Abigail ? To o niej mówisz ?
Chłopak podniósł głowę uważnie przyglądając się zmęczonej twarzy jego rodzicielki.
-Spotkałam ją dzisiaj. Prosiła,aby powiedziała ci,że naprawdę żałuje i chciałaby cię przeprosić. Nalegała,abym przekonała cię,abyś ją dzisiaj odwiedził.
-Co jej powiedziałaś ?
-Że zrobię co w mojej mocy. To naprawdę dopraw dziewczyna,Ash. Nie wiem co takiego się stało,ale najgorsze są niewyjaśnione sprawy.
-Zastanowię się nad tym.-obiecał kiedy kobieta opuszczała jego pokój.
Irwin opadł na łóżko,głośno wzdychając. Jego mama miała rację,powinni sobie wszystko wyjaśnić.

*
Do Abigail: Możemy się dzisiaj spotkać ?

Do Luke: Wieczorem,nie mogę. Masz czas teraz ?

Do Abigail: Miałem niespodziankę,ale w takim wypadku musimy ją przełożyć ;-)

Do Luke: Ugh,przez ciebie mam wyrzuty sumienia. Możesz wpaść teraz.

Do Abigail: Będę za piętnaście minut



*
 

Blondyn zapukał do drzwi. Jego ręce niemiłosiernie się trzęsły. Był tak bardzo podekscytowany tym co z chwilę miało nastąpić. Nie usłyszał kiedy drzwi się otworzyły i wyłoniła się zza nich blondynka.
Chłopak wszedł do środka, uprzednio całując ją w policzek.
Co prawda,miał zupełnie inny pomysł na dzisiejszy wieczór,ale skoro Abigail nie mogła musiał zmienić plany.
Jego romantyczną niespodziankę szlag trafił,więc musiał zrealizować plan b.
Kiedy już znaleźli się w jej pokoju, poprosił, aby usiadała.
Wcześniej jednak złączył ich usta w czułym pocałunku, który zdawał się nie mieć końca.
Sięgnął po gitarę, która schowana była za szafą.
Zajął miejsce naprzeciwko niej,a jego palce zaczęły drażnić struny.
Jego błękitne tęczówki, błyszczały jasnym światłem.
Kiedy z ust chłopaka zaczęły wypływać pierwsze słowa, dziewczyna zupełnie nieświadomie przymknęła powieki i zaczęła kołysać się w rytm melodii.

Life's a tangled web
Of cell phone calls and hashtag I-don't-knows
And you, you're so caught up
In all the blinking lights
And dial tones
I admit I'm a bit of a victim
In the worldwide system too
But I've found my sweet escape
When I'm alone with you
Tune out the static sound of the city
That never sleeps
Here in the moment on the dark side of the screen.

Kolejne słowa były coraz mniej słyszalne. Dziewczyna całkowicie zatopiła się w wygrywanej przez blondyna melodii.
Nic nie miało w tej chwili znaczenia.
Na ziemie sprowadziło ją sugestywne chrząknięcie chłopak. Dziewczyna gwałtownie otworzyła oczy,a  z ich kącików wypłynęły, wcześniej zebrane łzy.
Lucas momentalnie znalazł się obok niej i owinął ją rękoma.
-Było,aż tak źle ? –szepnął do jej ucha.
Dziewczyna cicho się zaśmiała i wtuliła twarz w zagłębienie jego szyi.
-To było cudowne,Luke.-powiedziała delikatnie muskając jego usta.
-Właściwie to mam coś jeszcze.-oznajmił i wyciągnął z kieszeni bluzy niewielkich rozmiarów pudełeczko.
Otworzył je i wyjął zawieszkę. Odsunął ją od siebie i zdecydowanym ruchem założył ją Abigail.
Dziewczyna spuścił głowę i chwyciła w rękę złoty wisiorek,jednak nie był kompletny.
-Jest piękny,ale gdzie druga połowa ? –zagadnęła.
Chłopak chwycił łańcuszek,który spoczywał na jego szyi,a którego blondynka wcześniej nie dostrzegła.
Spojrzała na wisiorek i odczytała:
-Life is the flower for which love is the honey.
-Podoba ci się ?
-Żartujesz,to najromantyczniejsza rzecz na świecie. Nie rozumiem tylko dlaczego ?
Luke popatrzył na nią niezrozumiale. Zmarszczył brwi i nieznacznie się od niej odsunął.
-Jak to ? Proszę cię Abigail nie mów mi,że zapomniałaś.
Dziewczynie dopiero wtedy zaświeciła się przysłowiowa ,żółta lampeczka.
Cztery miesiące. Dzisiaj mijały cztery miesiące od kiedy ona i Luke oficjalnie ogłosili, że są parą.
-Boże, Luke,przepraszam.
-Nie wierzę, ty naprawdę zapomniałaś. Czyli te cztery miesiące nic dla ciebie nie znaczyły,tak ?
-Luke,tak cholernie mi przykro. Ostatnio tak dużo się dzieję…Naprawdę nie chciałam,żeby było ci przykro.
-Jasne…Myślałem,że będzie idealnie…że spędzimy ten dzień razem i… zresztą nie ważne. Dałaś mi jasno do zrozumienia,że cię to nie obchodzi.
Wyszedł. Po prostu wyszedł zostawiając ją z tuzinem wyrzutów sumienia.
Jakiś czas potem zadzwonił dzwonek do drzwi. Miała cichą nadzieję,że to Luke,jednak to nie on pojawił się w jej domu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz