Przez następne trzy dni Ashton nie pojawił się w szkole.
Chłopak zastanawiał się czy wiadomość o tym,że spał z Abigail już się
rozniosła.
Postanowił więc,że przez kilka najbliższych dni nie będzie
pokazywał się na terenie placówki.
Tak było po prostu łatwiej…Nie chciał,aby jego przyjaźń z
Luke’iem została zakończona ,jednocześnie nie potrafiąc zaakceptować faktu,że
to jego kocha Abi.
Łudził się,że jego wyznanie względem dziewczyny cokolwiek
zmieni,ale musiał wtedy niejasno myśleć.
Po pokoju rozniosło się pukanie. Chwilę później zza drzwi
wyjrzała jego mama. Kobieta uśmiechnęła się pokrzepiająco i usiadła na
łóżku,obok niego.
-Powiedz mi o co chodzi Ashton. Martwię się o ciebie.
-Wątpie,abyś miała ochotę słuchać jak bardzo moje życie jest
do bani.
-Ashton,synku.-powiedziała zgarniając samotne kosmyki z jego
czoła.- Wysłucham wszystkiego co masz mi do powiedzenia.
-To dość skomplikowane. Zakochałem się w niewłaściwej
dziewczynie,mamo.
-Chodzi o Abigail ? To o niej mówisz ?
Chłopak podniósł głowę uważnie przyglądając się zmęczonej
twarzy jego rodzicielki.
-Spotkałam ją dzisiaj. Prosiła,aby powiedziała ci,że
naprawdę żałuje i chciałaby cię przeprosić. Nalegała,abym przekonała cię,abyś
ją dzisiaj odwiedził.
-Co jej powiedziałaś ?
-Że zrobię co w mojej mocy. To naprawdę dopraw
dziewczyna,Ash. Nie wiem co takiego się stało,ale najgorsze są niewyjaśnione
sprawy.
-Zastanowię się nad tym.-obiecał kiedy kobieta opuszczała
jego pokój.
Irwin opadł na łóżko,głośno wzdychając. Jego mama miała
rację,powinni sobie wszystko wyjaśnić.
*
✉Do Abigail: Możemy się dzisiaj spotkać ?
✉Do Luke: Wieczorem,nie mogę. Masz czas teraz ?
✉Do Abigail: Miałem niespodziankę,ale w takim wypadku musimy ją
przełożyć ;-)
✉Do Luke: Ugh,przez ciebie mam wyrzuty sumienia. Możesz wpaść
teraz.
✉Do Abigail: Będę za piętnaście minut
*
Blondyn zapukał do drzwi. Jego ręce niemiłosiernie się trzęsły.
Był tak bardzo podekscytowany tym co z chwilę miało nastąpić. Nie usłyszał
kiedy drzwi się otworzyły i wyłoniła się zza nich blondynka.
Chłopak wszedł do środka, uprzednio całując ją w policzek.
Co prawda,miał zupełnie inny pomysł na dzisiejszy wieczór,ale
skoro Abigail nie mogła musiał zmienić plany.
Jego romantyczną niespodziankę szlag trafił,więc musiał
zrealizować plan b.
Kiedy już znaleźli się w jej pokoju, poprosił, aby usiadała.
Wcześniej jednak złączył ich usta w czułym pocałunku, który zdawał
się nie mieć końca.
Sięgnął po gitarę, która schowana była za szafą.
Zajął miejsce naprzeciwko niej,a jego palce zaczęły drażnić
struny.
Jego błękitne tęczówki, błyszczały jasnym światłem.
Kiedy z ust chłopaka zaczęły wypływać pierwsze słowa, dziewczyna
zupełnie nieświadomie przymknęła powieki i zaczęła kołysać się w rytm melodii.
Life's a tangled web
Of cell phone calls and hashtag I-don't-knows
And you, you're so caught up
In all the blinking lights
And dial tones
I admit I'm a bit of a victim
In the worldwide system too
But I've found my sweet escape
When I'm alone with you
Tune out the static sound of the city
That never sleeps
Here in the moment on the dark side of the screen.
Of cell phone calls and hashtag I-don't-knows
And you, you're so caught up
In all the blinking lights
And dial tones
I admit I'm a bit of a victim
In the worldwide system too
But I've found my sweet escape
When I'm alone with you
Tune out the static sound of the city
That never sleeps
Here in the moment on the dark side of the screen.
Kolejne słowa były coraz mniej słyszalne. Dziewczyna
całkowicie zatopiła się w wygrywanej przez blondyna melodii.
Nic nie miało w tej chwili znaczenia.
Na ziemie sprowadziło ją sugestywne chrząknięcie chłopak.
Dziewczyna gwałtownie otworzyła oczy,a z
ich kącików wypłynęły, wcześniej zebrane łzy.
Lucas momentalnie znalazł się obok niej i owinął ją rękoma.
-Było,aż tak źle ? –szepnął do jej ucha.
Dziewczyna cicho się zaśmiała i wtuliła twarz w zagłębienie jego
szyi.
-To było cudowne,Luke.-powiedziała delikatnie muskając jego
usta.
-Właściwie to mam coś jeszcze.-oznajmił i wyciągnął z
kieszeni bluzy niewielkich rozmiarów pudełeczko.
Otworzył je i wyjął zawieszkę. Odsunął ją od siebie i
zdecydowanym ruchem założył ją Abigail.
Dziewczyna spuścił głowę i chwyciła w rękę złoty
wisiorek,jednak nie był kompletny.
-Jest piękny,ale gdzie druga połowa ? –zagadnęła.
Chłopak chwycił łańcuszek,który spoczywał na jego szyi,a
którego blondynka wcześniej nie dostrzegła.
Spojrzała na wisiorek i odczytała:
-Life is the flower
for which love is the honey.
-Podoba ci się ?
-Żartujesz,to najromantyczniejsza rzecz na świecie. Nie
rozumiem tylko dlaczego ?
Luke popatrzył na nią niezrozumiale. Zmarszczył brwi i
nieznacznie się od niej odsunął.
-Jak to ? Proszę cię Abigail nie mów mi,że zapomniałaś.
Dziewczynie dopiero wtedy zaświeciła się przysłowiowa ,żółta
lampeczka.
Cztery miesiące. Dzisiaj mijały cztery miesiące od kiedy ona
i Luke oficjalnie ogłosili, że są parą.
-Boże, Luke,przepraszam.
-Nie wierzę, ty naprawdę zapomniałaś. Czyli te cztery
miesiące nic dla ciebie nie znaczyły,tak ?
-Luke,tak cholernie mi przykro. Ostatnio tak dużo się dzieję…Naprawdę
nie chciałam,żeby było ci przykro.
-Jasne…Myślałem,że będzie idealnie…że spędzimy ten dzień
razem i… zresztą nie ważne. Dałaś mi jasno do zrozumienia,że cię to nie
obchodzi.
Wyszedł. Po prostu wyszedł zostawiając ją z tuzinem wyrzutów
sumienia.
Jakiś czas potem zadzwonił dzwonek do drzwi. Miała cichą nadzieję,że
to Luke,jednak to nie on pojawił się w jej domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz