sobota, 25 października 2014

Prologue

-Nie mogę uwierzyć w to jak mała jesteś.-oznajmił chłopak wybuchając charakterystycznym dla niego śmiechem.
Dziewczyna wydęła usta,jednocześnie zakładając ręce na piersiach.
-Och,doprawdy ?-zagadnęła obrzucając go nienawistnym spojrzeniem.
-Co te trzy miesiące potrafią zrobić z człowiekiem.-powiedział dumnie unosząc głowę do góry.
-Zabawne,bo nasunęło mi się to samo pytanie.-parsknęła.
Blondynka odeszła kilka kroków dalej,aby zająć miejsce na jednej z parkowych ławek.
Ashton niemal od razu do niej dołączył,a na jego twarzy widniał przeogromny uśmiech.
Kiedy trzy miesiące temu żegnali się na lotnisku żadne z nich nie przypuszczało,że ponowne spotkanie będzie tak zadziwiające.
Emily nigdy nie była niska,ale nie należała także do najwyższych osób.Jej wzrost jak najbardziej jej odpowiadał,niestety tego samego nie można było powiedzieć o Ashtonie.
Różnica wzrostu między nimi była naprawdę niewielka,bo stanowiła zaledwie cztery centymetry,co w znacznym stopniu denerwowało Irwina.
Jak sam twierdził  „ dziewczyna nie mogła być od niego wyższa „
Abigail zdawało się to nie przeszkadzać,ale kiedy teraz dokuczał jej z tego powodu,narstała w niej coraz to większa frustracja.
Chłopak,który dotychczas mierzył sto siedemdziesiąt centymetrów,zdobył ich kilka dodatkowych i był z tego powodu nadzwyczaj dumny.
-Myślę,że mógłbyś już to sobie darować.-odparła zdegustowana nie racząc go chociażby jednym spojrzeniem.
-Mógłbym,ale to zbyt satysfakcjonujące.-odparł przyciągając ją do siebie.
Abigail niemal zabiła go wzrokiem,przez co chłopak natychmiastowo cofnął rękę.
-Głupek.-rzuciła podnosząc się z miejsca.
 Irwin dłuższą chwilę otępiałym wzrokiem wpatrywał się w oddalającą się dziewczynę,kiedy zerwał się z ławki i pobiegł za nią.
Swoimi długimi palcami chwycił jej nadgarstek i odwrócił w swoją stronę.
-Przepraszam.-powiedział wykrzywiając zabawnie usta.
-Ale ja wcale się nie gniewam.-oznajmiła posyłając w jego kierunku litościwe spojrzenie.
-W takim razie dlaczego uciekasz ?
-Nie uciekam,po prostu jestem umówiona.-rzuciła wzruszając ramionami.
-Z kim ?
Z Lukiem. Daje mu korepetycję z matematyki.
Na samo wspomnienie przyjaciela  Ashton mimowlnie się uśmiechnął. Nie widział go od dobrych trzech miesięcy i zaczynało mu brakować ich wspólnych wygłupów.
-No jasne…Zobaczymy się później ?-zapytał przeczesując ręką włosy.
-Dlaczego by nie ? O dziewiątej na naszej huśtawce ?
-Brzmi dobrze.-powiedział wykrzywiając usta w uśmiechu.
-Tak,więc jesteśmy umówieni.Do zobaczenia później.
-Jasne.-odparł,a ona niemal od razu ruszyła z miejsca.
Chłopak przez chwilę wpatrywał się  jej falujące na wietrze włosy ,a chwilę później skierował się w przeciwnym kierunku.

*
-Dodajesz to do tego i masz wynik.-dziewczyna zakończyła swój wywód żywo gestykulując długopisem trzymanym w dłoni.
-Rozumiesz ?-zapytała po chwili wpatrywania się w chłopaka.
-Mniej więcej.-odparł zakładając ręce na kark.
-W takim razie mniej czy więcej ?-z jej ust wydostało się kolejne pytanie.
-Sam już nie wiem…
-Okay,tak więc spróbujemy jeszcze raz.-odparła przewracając kilka stron książki.
-O nie…Na dzisiaj koniec.-ożywił się.
-Po jutrze masz egzamin.-przypomniała mu,co spotkało się z wyrazem zdegustowania na jego twarzy.
-Tak,ale zawsze są poprawki,prawda ?
-Nie rozśmieszaj mnie.Jest koniec roku. Nie wieże,że będziesz chciał się jeszcze raz tego uczyć.
-Może i masz rację ,ale moja głowa pęka od nadmiaru informacji.
-Chyba od niedomiaru.-odcięła się.
-Ej…To było niemiłe.-odparł urażony,przyciągając ją do siebie.
-A kto powiedział,że jestem miła ?-zapytała schodząc z jego kolan.
Sięgnęła po swoją torebkę i przewiesiła ją sobie przez ramię.
-Chyba o czymś zapomniałaś.-stwierdził palcem wskazując na swój policzek.
Abigail wydała z siebie tylko głośne westchnienie i nachyliła się nad chłopakiem.
Jego plan był jednak zupełnie odmienny,bo gdy tylko dziewczyna chciała złożyć pocałunek na jego policzku on natychmiastowo zmienił pozycję,co zaowocowało tym,że  ich usta się spotkały.
Dziewczyna spiorunowała go wzrokiem i uderzyła trzymaną w ręce torebką.
-Jesteś niemożliwy.-odparła opuszczając ręce w geście bezradności.
-Ale i tak mnie kochasz.
-Wcale nie.-odparła z powagą.
-Naprawdę ?- Luke pochwycił ją w ramiona składając na jej ustach krótkie pocałunki.
-Naprawdę.
-A co jeśli ci nie wierzę ?-wychrypiał w jej usta.
-To twój problem,Lucas.-powiedziała i przelotnie pocałowała jego usta.
Chłopak wypuścił ją z objęcia  i odstawił z powrotem na ziemię.
Abigail udała się w kierunku drzwi wejściowych . Kiedy miała już wychodzić z domu ,zdecydował się do niej dołączyć,a ona powiedziała tylko:
-Kocham cię,Luke.
Na twarzy blondyna pojawił się triumfalny uśmiech,na co dziewczyna parsknęła śmiechem.
-Do zobaczenia jutro w szkole.-dodała nim zamknęła za sobą drzwi.
*