sobota, 27 grudnia 2014

Chapter 4

 Dziewczyna otworzyła szerzej drzwi,dając tym samym Ashton'owi,że ma wejść do środka.
Chłopak chwile się wahał,jednak ostatecznie wszedł do przedpokoju. 
Odległość dzielącą ich od jej pokoju pokonali w milczeniu. Żadne z nich jak na razie nie chciało rozpoczynać rozmowy,dlatego starali się to odwlekać jak tylko się dało.
-Dawno u ciebie nie byłem.-stwierdził Ashton, kiedy znaleźli się już w czterech ścianach Abigail.
-Tak,ale to żadna strata. Nic się tu nie zmieniło.
Przez chwilę wpatrywali się w siebie,zupełnie jakby oczekiwali jak niezręczność tej sytuacji sama minię.
Tak się jednak nie stało,a oni musieli podjąć interesujący ich oboje temat.
-Dlaczego tak właściwie tu przyszedłeś ? -zapytała.- Przez kilka ostatnich dni robiłeś wszystko,aby mnie unikać.
-To było głupie,ale wydawało mi się,że tak będzie lepiej...Przynajmniej na razie.
-Ale jednak tu jesteś.
-Tak..Powinnaś podziękować mojej mamie.
-Ach tak ? Więc gdyby nie ona, nie raczyłbyś się tutaj pojawić ?! 
Dziewczyna nie mogła uwierzyć własnym uszom. Podniosła się z łóżka i zaczęła niespokojnie chodzić po pokoju.
- To nie tak. -zaczął się bronić.-Ona tylko uzmysłowiła mi,że to co robię jest głupie. I właściwie ma rację.Muszę w końcu nauczyć się rozwiązywać takie sprawy.
-Okey. Tak więc twoja mama jest bardzo mądrą osobą. Bo zachowałeś się jak skończony dupek.
-Jasne,ulżyj sobie.-wzruszył ramionami.
-Potraktowałeś mnie jak śmiecia sprawiając,że zaczęłam się obarczać całą winą. Ale to nie jest moja wina.
-Tak,masz rację. Zagrałem na twoich uczuciach,Abi.
-Posłuchaj mnie Irwin... Jeśli jeszcze raz spróbujesz zachować się w podobny sposób,nasza przyjaźń się skończy.
-Już dawno się skończyła. Przynajmniej z mojego punktu widzenia.
-Trafne określenie. Z twojego...
-Och przestań...-powiedział i zamknął jej usta pocałunkiem.




 *


✉Do Luke: Naprawdę mi przykro.Nie chciałam,aby to wszystko tak wyszło.

✉Do Abigail: Ale niestety wyszło. Po prostu zapomnij.

✉Do Luke: Nie potrafię.Nie wyobrażam sobie,abym miała o tobie zapomnieć.

✉Do Abigail: Jednak zapomniałaś.Problem w tym,że nie to boli mnie najbardziej.
Mówisz,że wiele się ostatnio dzieję,ale nie chcesz powiedzieć co to takiego.
Nie ufasz mi...

✉Do Luke: To nie tak. To co powinnam ci powiedzieć,naprawdę wiele zmieni w życiu nas wszystkich.

✉Do Abigail: Nas wszystkich ? Możesz jaśniej ?

✉Do Luke: Moim,twoim,Ashton'a.

✉Do Abigail: A co on ma z tym wszystkim wspólnego ?

✉Do Luke: Właśnie w tym rzecz. To on jest głównym powodem mojego dziwnego zachowania.


✉Do Abigail: ABIGAIL !!! Masz mi natychmiast powiedzieć o co chodzi !

✉Do Luke: Nie mogę ci tego powiedzieć poprzez esemesa. Możemy się spotkać ?

✉Do Abigail: O 19:00 u mnie ? 

✉Do Luke: Jasne... o 19:00 u ciebie ;-)

✉Do Abigail: Świetnie.

✉Do Luke: Świetnie.

środa, 26 listopada 2014

Chapter 3



Przez następne trzy dni Ashton nie pojawił się w szkole. Chłopak zastanawiał się czy wiadomość o tym,że spał z Abigail już się rozniosła.
Postanowił więc,że przez kilka najbliższych dni nie będzie pokazywał się na terenie placówki.
Tak było po prostu łatwiej…Nie chciał,aby jego przyjaźń z Luke’iem została zakończona ,jednocześnie nie potrafiąc zaakceptować faktu,że to jego kocha Abi.
Łudził się,że jego wyznanie względem dziewczyny cokolwiek zmieni,ale musiał wtedy niejasno myśleć.
Po pokoju rozniosło się pukanie. Chwilę później zza drzwi wyjrzała jego mama. Kobieta uśmiechnęła się pokrzepiająco i usiadła na łóżku,obok niego.
-Powiedz mi o co chodzi Ashton. Martwię się o ciebie.
-Wątpie,abyś miała ochotę słuchać jak bardzo moje życie jest do bani.
-Ashton,synku.-powiedziała zgarniając samotne kosmyki z jego czoła.- Wysłucham wszystkiego co masz mi do powiedzenia.
-To dość skomplikowane. Zakochałem się w niewłaściwej dziewczynie,mamo.
-Chodzi o Abigail ? To o niej mówisz ?
Chłopak podniósł głowę uważnie przyglądając się zmęczonej twarzy jego rodzicielki.
-Spotkałam ją dzisiaj. Prosiła,aby powiedziała ci,że naprawdę żałuje i chciałaby cię przeprosić. Nalegała,abym przekonała cię,abyś ją dzisiaj odwiedził.
-Co jej powiedziałaś ?
-Że zrobię co w mojej mocy. To naprawdę dopraw dziewczyna,Ash. Nie wiem co takiego się stało,ale najgorsze są niewyjaśnione sprawy.
-Zastanowię się nad tym.-obiecał kiedy kobieta opuszczała jego pokój.
Irwin opadł na łóżko,głośno wzdychając. Jego mama miała rację,powinni sobie wszystko wyjaśnić.

*
Do Abigail: Możemy się dzisiaj spotkać ?

Do Luke: Wieczorem,nie mogę. Masz czas teraz ?

Do Abigail: Miałem niespodziankę,ale w takim wypadku musimy ją przełożyć ;-)

Do Luke: Ugh,przez ciebie mam wyrzuty sumienia. Możesz wpaść teraz.

Do Abigail: Będę za piętnaście minut



*
 

Blondyn zapukał do drzwi. Jego ręce niemiłosiernie się trzęsły. Był tak bardzo podekscytowany tym co z chwilę miało nastąpić. Nie usłyszał kiedy drzwi się otworzyły i wyłoniła się zza nich blondynka.
Chłopak wszedł do środka, uprzednio całując ją w policzek.
Co prawda,miał zupełnie inny pomysł na dzisiejszy wieczór,ale skoro Abigail nie mogła musiał zmienić plany.
Jego romantyczną niespodziankę szlag trafił,więc musiał zrealizować plan b.
Kiedy już znaleźli się w jej pokoju, poprosił, aby usiadała.
Wcześniej jednak złączył ich usta w czułym pocałunku, który zdawał się nie mieć końca.
Sięgnął po gitarę, która schowana była za szafą.
Zajął miejsce naprzeciwko niej,a jego palce zaczęły drażnić struny.
Jego błękitne tęczówki, błyszczały jasnym światłem.
Kiedy z ust chłopaka zaczęły wypływać pierwsze słowa, dziewczyna zupełnie nieświadomie przymknęła powieki i zaczęła kołysać się w rytm melodii.

Life's a tangled web
Of cell phone calls and hashtag I-don't-knows
And you, you're so caught up
In all the blinking lights
And dial tones
I admit I'm a bit of a victim
In the worldwide system too
But I've found my sweet escape
When I'm alone with you
Tune out the static sound of the city
That never sleeps
Here in the moment on the dark side of the screen.

Kolejne słowa były coraz mniej słyszalne. Dziewczyna całkowicie zatopiła się w wygrywanej przez blondyna melodii.
Nic nie miało w tej chwili znaczenia.
Na ziemie sprowadziło ją sugestywne chrząknięcie chłopak. Dziewczyna gwałtownie otworzyła oczy,a  z ich kącików wypłynęły, wcześniej zebrane łzy.
Lucas momentalnie znalazł się obok niej i owinął ją rękoma.
-Było,aż tak źle ? –szepnął do jej ucha.
Dziewczyna cicho się zaśmiała i wtuliła twarz w zagłębienie jego szyi.
-To było cudowne,Luke.-powiedziała delikatnie muskając jego usta.
-Właściwie to mam coś jeszcze.-oznajmił i wyciągnął z kieszeni bluzy niewielkich rozmiarów pudełeczko.
Otworzył je i wyjął zawieszkę. Odsunął ją od siebie i zdecydowanym ruchem założył ją Abigail.
Dziewczyna spuścił głowę i chwyciła w rękę złoty wisiorek,jednak nie był kompletny.
-Jest piękny,ale gdzie druga połowa ? –zagadnęła.
Chłopak chwycił łańcuszek,który spoczywał na jego szyi,a którego blondynka wcześniej nie dostrzegła.
Spojrzała na wisiorek i odczytała:
-Life is the flower for which love is the honey.
-Podoba ci się ?
-Żartujesz,to najromantyczniejsza rzecz na świecie. Nie rozumiem tylko dlaczego ?
Luke popatrzył na nią niezrozumiale. Zmarszczył brwi i nieznacznie się od niej odsunął.
-Jak to ? Proszę cię Abigail nie mów mi,że zapomniałaś.
Dziewczynie dopiero wtedy zaświeciła się przysłowiowa ,żółta lampeczka.
Cztery miesiące. Dzisiaj mijały cztery miesiące od kiedy ona i Luke oficjalnie ogłosili, że są parą.
-Boże, Luke,przepraszam.
-Nie wierzę, ty naprawdę zapomniałaś. Czyli te cztery miesiące nic dla ciebie nie znaczyły,tak ?
-Luke,tak cholernie mi przykro. Ostatnio tak dużo się dzieję…Naprawdę nie chciałam,żeby było ci przykro.
-Jasne…Myślałem,że będzie idealnie…że spędzimy ten dzień razem i… zresztą nie ważne. Dałaś mi jasno do zrozumienia,że cię to nie obchodzi.
Wyszedł. Po prostu wyszedł zostawiając ją z tuzinem wyrzutów sumienia.
Jakiś czas potem zadzwonił dzwonek do drzwi. Miała cichą nadzieję,że to Luke,jednak to nie on pojawił się w jej domu.



piątek, 14 listopada 2014

Chapter 2



Mgła unosząca się w powietrzu dzisiejszego ranka w znacznym stopniu utrudniała widoczność.
Abigail trudno było się zdecydować czy patrzyć pod nogi,czy jednak drogę przed sobą.
Z torbą przewieszoną przez ramie i rękoma w kieszeniach czarnej bluzy przemierzała odległość,która dzieliła ją od dotarcia do szkoły.
Nie miała najmniejszej ochoty się tam pojawiać ,tylko jak wytłumaczyć mamie powód jej złego samopoczucia ?
Tak,więc chcąc czy nie dziewczyna musiała podnieść  się z łóżka i wyruszyć do szkoły.
Nie było to wcale tak łatwe,gdyż po dzisiejszej przepłakanej nocy ledwo żyła , a świadczyły o tym cienie pod jej oczami.
W pewnym stopniu udało jej się to ukryć używając korektora,jednak efekt nie był w pełni zadowalający.
Kiedy skręciwszy w jedną z uliczek ujrzała budynek szkoły,miała ochotę odwrócić się i po prostu skorzystać z jedynej możliwej opcji,a nosiła ona nazwę „wagary”.
Była skłonna to zrobić,lecz czym byłoby jej życie bez wiecznego pecha.
Z daleka machał jej już Calum,który szybkim krokiem podążał w jej kierunku.
-Witaj,blondynko.-przywitał przytulając ją do siebie.
-Cześć.-odpowiedziała niemrawo, nie siląc się nawet na jakąkolwiek formę rewanżu,co zwykła robić w momencie kiedy Cal nazywał ją „blondynką”.
-Wszystko w porządku ? Nie wyglądasz najlepiej.
-Dzięki. Po prostu źle spałam.
-To przez Ashtona ? Michael mówił mi,że się pokłóciliście.
Dziewczyna poczuła jak wzbiera w niej wściekłość. W tym właśnie momencie miała ochotę rzucić się na farbowanego chłopaka i porządnie mu przyłożyć.
-Przysięgam,że kiedy tylko go zobaczę…Zabiję go.
Zupełnie jak na życzenie obok nich zmaterializował się Mike.
Abigail odchrząknęła sugestywnie i czekała na reakcje chłopak.
1,2,3,4…wyliczała,próbując choć na chwilę zapanować nad swoimi emocjami.
-Cześć, Abi.-rzucił chłopak uśmiechając się od ucha do ucha.
-Masz 3 sekundy,aby uciec inaczej za chwilę będziesz martwy.
Zielonowłosy aktualnie chłopak, uniósł jedną brew ku górze, najwidoczniej nie potrafiąc skojarzyć faktów.
-Ona mówi poważnie Mike. Radzę ci uciekać.-dodał Calum,ale pomimo tego chłopak nadal stał nieruchomo.
-1,2,3! –krzyknęła dziewczyna i chłopak dopiero wtedy zerwał się z miejsca.
Blondynka popędziła za nim, niczym oszalała, mając w oczach chęć mordu.
Obojgu wydawało się,że za chwilę wyplują płuca jednak,ani na chwilę nie zaprzestali biegu.
Najwidoczniej był to szczęśliwy dzień dla chłopaka,bo kiedy tylko znaleźli się przed bramą główną do szkoły, dziewczynę coś zatrzymało.
Mianowicie był to Luke,który porwał dziewczynę w ramiona uniemożliwiając jej dalszy pościg.
-Co do cholery ?!-zaklęła pod nosem, dopiero po chwili zdając sobie sprawę kto był sprawcą tego precedensu.
-Wszystko w porządku,Abigail. Dlaczego goniłaś Michael’a ?
Dziewczyna przelotnie musnęła policzek chłopaka.
-Muszę go zabić. Ta pieprzona pleciuga, nie potrafi  ugryźć się w język.
Michael dziękował Bogu,że na jego drodze pojawił się Luke i odciągnął blondynkę od dalszego gonienia go.
Złożył ręce jak do modlitwy,spoglądając  błagalnie w kierunku Lucas’a.
Chłopak jedynie wybuchnął śmiechem unosząc kciuki do góry.
Mike odetchnął z ulgą łapiąc się za brzuch,który po takim pościgu bolał niemiłosiernie.
-Dorwę cię po lekcjach !-krzyknęła dziewczyna i razem z Luke’iem ruszyła ku wejściu do szkoły.

*

✉Do Ashton: Możemy się spotkać i pogadać ? Naprawdę cię przepraszam.

✉Od Ashton: Wydaje mi się,że nie mamy o czym. Wszystko doskonale zrozumiałem.

✉Do Ashton: Wiem,że spieprzyłam sprawę,ale chcę się jakoś zrehabilitować.

✉Od Ashton: W jaki sposób ? Powiedziałaś mi co o tym wszystkim myślisz.

✉Do Ashton: A jak ty byś się zachował ? Nie spodziewałam się,że wyznasz mi miłość.

✉Od Ashton: Nie to miałem na myśli. Chodziło mi o twoją wypowiedź „popełniliśmy błąd”.

✉Do Ashton: A jak inaczej to nazwać ? Nie byliśmy w pełni świadomi tego co robimy.

✉Od Ashton: To nieprawda. Wiedziałaś z kim idziesz do łóżka. 

✉Do Ashton: Przepraszam,jeśli dałam ci jakąkolwiek nadzieję. Nie chciałam tego. Przykro mi, Ash.

✉Od Ashton: Mnie też jest przykro,Abi.

środa, 12 listopada 2014

Chapter 1

Przyjemny,wieczorny wiaterek owiewał jej twarz. Dziewczyna pomimo tego,że była spóźniona już dobrych kilkanaście minut nie śpieszyła się zbytnio,mając nadzieję,że zdenerwuje tym chłopaka.
Wciąż była na niego zła za to jak bezczelnie zakpił z jej wzrostu.

  Od Ashton: Gdzie jesteś ? 

Abigail mimowolnie uśmiechnęła się do ekranu telefonu. Zdawała sobie sprawę,że skoro postanowił wysłać jej wiadomość musiał być już nieźle zirytowany.
Schowała telefon do kieszeni bluzy i ruszyła dalej.
Nie długo mogła cieszyć się ciszą,ponieważ już chwilę później telefon zawibrował,dając znać o kolejnej wiadomości.

  Od Ashton: Abigail !!! Jeśli za chwilę się tu nie pojawisz wracam do domu.

Blondynka wydała z siebie ciche prychnięcie i leniwie wystukała na klawiaturze kilka słów wyjaśnienia.

  Do Ashton: Za chwilę będę... Trochę mi się przeciągnęło. Sam wiesz jak ciężko nauczyć Luka matematyki ☻

Wysłała wiadomość i kilka minut później była na miejscu. Korzystając z tego,że chłopak zdawał się nie zauważyć jej obecności,podeszła do niego od tyłu i wyciągnęła słuchawki,które miał wetknięte do uszu.
-All Time Low. Nie wiedziałam,że masz tak wyszukany gust muzyczny.-rzuciła zajmując miejsce na huśtawce obok.
-Cześć.-powiedział,nie zwracając uwagi na jej kąśliwą uwagę.
-Cześć,co tam słychać w wielkim świecie ? Zdaję się,że w parku nie mieliśmy okazji normalnie pogadać.
-Tak.Ale najpierw chciałbym pogadać o tym co działo się tutaj.-powiedział odbierając od dziewczyny swój telefon i słuchawki.
-Tutaj ? Nic ciekawego.-odparła wzruszając ramionami.
- Byłem dzisiaj u Michaela. Powiedział,że ty i Luke…No wiesz,spotykacie się.
Dziewczyna o mało nie zachłysnęła się powietrzem. Wiedziała,że prędziej czy później się dowie,ale wolała,żeby stało się to jednak później.
-Um…No tak, tak jakoś wyszło.
-Tylko tyle ? Liczyłem na coś więcej z twojej strony.
-Co mam ci powiedzieć,Ash ?
-Sam nie wiem…Po prostu chciałem się upewnić czy to prawda.
-Tak,ale chyba nie jesteś zły ?
-Nie,skąd…Przecież nic między nami nie ma. To,że uprawialiśmy sex po pijaku nic nie znaczy.-powiedział głosem wypranym z emocji.
Abigail dłuższą chwilę zastanawiała się co powiedzieć. Jednak za każdym razem kiedy tylko otwierała usta, nie potrafiła ułożyć choćby jednego zdania.
Irwin nie doczekawszy się odpowiedzi podniósł się w huśtawki i ruszył ku wyjściu z placu.
-Ash,poczekaj…-poprosiła dziewczyna doganiając go.
-Co ?
-Umawialiśmy się,że nie będziemy tego rozpamiętywać.Wiemy o tym tylko ty i ja.
-A Luke ? Nie powiedziałaś mu ?
-Nie,to stało się pół roku temu. Popełniliśmy błąd.
-Błąd ? A więc tak to się teraz nazywa ?
-Dlaczego to robisz ? Dlaczego nie możesz pozwolić mi cieszyć się związkiem z Lukiem ?
-Bo cię kocham,cholerna dziewucho.-powiedział i szybkim krokiem ruszył w kierunku swojego domu.
Abigail stała w osłupienie , nie mogąc wykonać choćby najmniejszego ruchu.
Nie pobiegła za nim. Nawet jeśli by to zrobiła,nie miałaby pojęcia co mu powiedzieć.
Chłopak,którego znała niemal od zawsze, i którego uważała za swojego przyjaciela właśnie powiedział,że ją kocha.
Co takiego miała zrobić ?

*

Kiedy już znalazła się w domu postanowiła wysłać do Mike’a wiadomość.
Była na niego maksymalnie wściekła i jeśli doszłoby między nimi do konfrontacji,chłopak zapewne nie skończyłby najlepiej.
Dlatego bezpieczniejszą opcją okazał się być esemes.

 Do Michael: Dlaczego powiedziałem Ashowi o mnie i Luku ?

 Od Michael: Przepraszam cię Abi,naprawdę nie chciałem tego zrobić.Czasami naprawdę nie potrafię poskromić swojego długiego języka.

 Do Michael: Ash,jest na mnie zły.Jeśli urwie ze mną kontakt obiecuje,że cię zabije.

 Od Michael: Zgoda. Właściwie dlaczego Ash miał się nie dowiedzieć ?

 Do Michael: Miałam zamiar powiedzieć mu w odpowiednim czasie. To naprawdę skomplikowane. Dobranoc, Mike.

 Od Michael: Dobranoc,Abi.

sobota, 25 października 2014

Prologue

-Nie mogę uwierzyć w to jak mała jesteś.-oznajmił chłopak wybuchając charakterystycznym dla niego śmiechem.
Dziewczyna wydęła usta,jednocześnie zakładając ręce na piersiach.
-Och,doprawdy ?-zagadnęła obrzucając go nienawistnym spojrzeniem.
-Co te trzy miesiące potrafią zrobić z człowiekiem.-powiedział dumnie unosząc głowę do góry.
-Zabawne,bo nasunęło mi się to samo pytanie.-parsknęła.
Blondynka odeszła kilka kroków dalej,aby zająć miejsce na jednej z parkowych ławek.
Ashton niemal od razu do niej dołączył,a na jego twarzy widniał przeogromny uśmiech.
Kiedy trzy miesiące temu żegnali się na lotnisku żadne z nich nie przypuszczało,że ponowne spotkanie będzie tak zadziwiające.
Emily nigdy nie była niska,ale nie należała także do najwyższych osób.Jej wzrost jak najbardziej jej odpowiadał,niestety tego samego nie można było powiedzieć o Ashtonie.
Różnica wzrostu między nimi była naprawdę niewielka,bo stanowiła zaledwie cztery centymetry,co w znacznym stopniu denerwowało Irwina.
Jak sam twierdził  „ dziewczyna nie mogła być od niego wyższa „
Abigail zdawało się to nie przeszkadzać,ale kiedy teraz dokuczał jej z tego powodu,narstała w niej coraz to większa frustracja.
Chłopak,który dotychczas mierzył sto siedemdziesiąt centymetrów,zdobył ich kilka dodatkowych i był z tego powodu nadzwyczaj dumny.
-Myślę,że mógłbyś już to sobie darować.-odparła zdegustowana nie racząc go chociażby jednym spojrzeniem.
-Mógłbym,ale to zbyt satysfakcjonujące.-odparł przyciągając ją do siebie.
Abigail niemal zabiła go wzrokiem,przez co chłopak natychmiastowo cofnął rękę.
-Głupek.-rzuciła podnosząc się z miejsca.
 Irwin dłuższą chwilę otępiałym wzrokiem wpatrywał się w oddalającą się dziewczynę,kiedy zerwał się z ławki i pobiegł za nią.
Swoimi długimi palcami chwycił jej nadgarstek i odwrócił w swoją stronę.
-Przepraszam.-powiedział wykrzywiając zabawnie usta.
-Ale ja wcale się nie gniewam.-oznajmiła posyłając w jego kierunku litościwe spojrzenie.
-W takim razie dlaczego uciekasz ?
-Nie uciekam,po prostu jestem umówiona.-rzuciła wzruszając ramionami.
-Z kim ?
Z Lukiem. Daje mu korepetycję z matematyki.
Na samo wspomnienie przyjaciela  Ashton mimowlnie się uśmiechnął. Nie widział go od dobrych trzech miesięcy i zaczynało mu brakować ich wspólnych wygłupów.
-No jasne…Zobaczymy się później ?-zapytał przeczesując ręką włosy.
-Dlaczego by nie ? O dziewiątej na naszej huśtawce ?
-Brzmi dobrze.-powiedział wykrzywiając usta w uśmiechu.
-Tak,więc jesteśmy umówieni.Do zobaczenia później.
-Jasne.-odparł,a ona niemal od razu ruszyła z miejsca.
Chłopak przez chwilę wpatrywał się  jej falujące na wietrze włosy ,a chwilę później skierował się w przeciwnym kierunku.

*
-Dodajesz to do tego i masz wynik.-dziewczyna zakończyła swój wywód żywo gestykulując długopisem trzymanym w dłoni.
-Rozumiesz ?-zapytała po chwili wpatrywania się w chłopaka.
-Mniej więcej.-odparł zakładając ręce na kark.
-W takim razie mniej czy więcej ?-z jej ust wydostało się kolejne pytanie.
-Sam już nie wiem…
-Okay,tak więc spróbujemy jeszcze raz.-odparła przewracając kilka stron książki.
-O nie…Na dzisiaj koniec.-ożywił się.
-Po jutrze masz egzamin.-przypomniała mu,co spotkało się z wyrazem zdegustowania na jego twarzy.
-Tak,ale zawsze są poprawki,prawda ?
-Nie rozśmieszaj mnie.Jest koniec roku. Nie wieże,że będziesz chciał się jeszcze raz tego uczyć.
-Może i masz rację ,ale moja głowa pęka od nadmiaru informacji.
-Chyba od niedomiaru.-odcięła się.
-Ej…To było niemiłe.-odparł urażony,przyciągając ją do siebie.
-A kto powiedział,że jestem miła ?-zapytała schodząc z jego kolan.
Sięgnęła po swoją torebkę i przewiesiła ją sobie przez ramię.
-Chyba o czymś zapomniałaś.-stwierdził palcem wskazując na swój policzek.
Abigail wydała z siebie tylko głośne westchnienie i nachyliła się nad chłopakiem.
Jego plan był jednak zupełnie odmienny,bo gdy tylko dziewczyna chciała złożyć pocałunek na jego policzku on natychmiastowo zmienił pozycję,co zaowocowało tym,że  ich usta się spotkały.
Dziewczyna spiorunowała go wzrokiem i uderzyła trzymaną w ręce torebką.
-Jesteś niemożliwy.-odparła opuszczając ręce w geście bezradności.
-Ale i tak mnie kochasz.
-Wcale nie.-odparła z powagą.
-Naprawdę ?- Luke pochwycił ją w ramiona składając na jej ustach krótkie pocałunki.
-Naprawdę.
-A co jeśli ci nie wierzę ?-wychrypiał w jej usta.
-To twój problem,Lucas.-powiedziała i przelotnie pocałowała jego usta.
Chłopak wypuścił ją z objęcia  i odstawił z powrotem na ziemię.
Abigail udała się w kierunku drzwi wejściowych . Kiedy miała już wychodzić z domu ,zdecydował się do niej dołączyć,a ona powiedziała tylko:
-Kocham cię,Luke.
Na twarzy blondyna pojawił się triumfalny uśmiech,na co dziewczyna parsknęła śmiechem.
-Do zobaczenia jutro w szkole.-dodała nim zamknęła za sobą drzwi.
*