Mgła unosząca się w powietrzu dzisiejszego ranka w znacznym
stopniu utrudniała widoczność.
Abigail trudno było się zdecydować czy patrzyć pod nogi,czy
jednak drogę przed sobą.
Z torbą przewieszoną przez ramie i rękoma w kieszeniach
czarnej bluzy przemierzała odległość,która dzieliła ją od dotarcia do szkoły.
Nie miała najmniejszej ochoty się tam pojawiać ,tylko jak
wytłumaczyć mamie powód jej złego samopoczucia ?
Tak,więc chcąc czy nie dziewczyna musiała podnieść się z łóżka i wyruszyć do szkoły.
Nie było to wcale tak łatwe,gdyż po dzisiejszej przepłakanej
nocy ledwo żyła , a świadczyły o tym cienie pod jej oczami.
W pewnym stopniu udało jej się to ukryć używając
korektora,jednak efekt nie był w pełni zadowalający.
Kiedy skręciwszy w jedną z uliczek ujrzała budynek
szkoły,miała ochotę odwrócić się i po prostu skorzystać z jedynej możliwej
opcji,a nosiła ona nazwę „wagary”.
Była skłonna to zrobić,lecz czym byłoby jej życie bez
wiecznego pecha.
Z daleka machał jej już Calum,który szybkim krokiem podążał
w jej kierunku.
-Witaj,blondynko.-przywitał przytulając ją do siebie.
-Cześć.-odpowiedziała niemrawo, nie siląc się nawet na
jakąkolwiek formę rewanżu,co zwykła robić w momencie kiedy Cal nazywał ją „blondynką”.
-Wszystko w porządku ? Nie wyglądasz najlepiej.
-Dzięki. Po prostu źle spałam.
-To przez Ashtona ? Michael mówił mi,że się pokłóciliście.
Dziewczyna poczuła jak wzbiera w niej wściekłość. W tym
właśnie momencie miała ochotę rzucić się na farbowanego chłopaka i porządnie mu
przyłożyć.
-Przysięgam,że kiedy tylko go zobaczę…Zabiję go.
Zupełnie jak na życzenie obok nich zmaterializował się Mike.
Abigail odchrząknęła sugestywnie i czekała na reakcje
chłopak.
1,2,3,4…wyliczała,próbując choć na chwilę zapanować nad
swoimi emocjami.
-Cześć, Abi.-rzucił chłopak uśmiechając się od ucha do ucha.
-Masz 3 sekundy,aby uciec inaczej za chwilę będziesz martwy.
Zielonowłosy aktualnie chłopak, uniósł jedną brew ku górze,
najwidoczniej nie potrafiąc skojarzyć faktów.
-Ona mówi poważnie Mike. Radzę ci uciekać.-dodał Calum,ale
pomimo tego chłopak nadal stał nieruchomo.
-1,2,3! –krzyknęła dziewczyna i chłopak dopiero wtedy zerwał
się z miejsca.
Blondynka popędziła za nim, niczym oszalała, mając w oczach
chęć mordu.
Obojgu wydawało się,że za chwilę wyplują płuca jednak,ani na
chwilę nie zaprzestali biegu.
Najwidoczniej był to szczęśliwy dzień dla chłopaka,bo kiedy
tylko znaleźli się przed bramą główną do szkoły, dziewczynę coś zatrzymało.
Mianowicie był to Luke,który porwał dziewczynę w ramiona
uniemożliwiając jej dalszy pościg.
-Co do cholery ?!-zaklęła pod nosem, dopiero po chwili
zdając sobie sprawę kto był sprawcą tego precedensu.
-Wszystko w porządku,Abigail. Dlaczego goniłaś Michael’a ?
Dziewczyna przelotnie musnęła policzek chłopaka.
-Muszę go zabić. Ta pieprzona pleciuga, nie potrafi ugryźć się w język.
Michael dziękował Bogu,że na jego drodze pojawił się Luke i
odciągnął blondynkę od dalszego gonienia go.
Złożył ręce jak do modlitwy,spoglądając błagalnie w kierunku Lucas’a.
Chłopak jedynie wybuchnął śmiechem unosząc kciuki do góry.
Mike odetchnął z ulgą łapiąc się za brzuch,który po takim
pościgu bolał niemiłosiernie.
-Dorwę cię po lekcjach !-krzyknęła dziewczyna i razem z Luke’iem
ruszyła ku wejściu do szkoły.
*
✉Do Ashton: Możemy się spotkać i pogadać ? Naprawdę cię
przepraszam.
✉Od Ashton: Wydaje mi się,że nie mamy o czym. Wszystko doskonale
zrozumiałem.
✉Do Ashton: Wiem,że spieprzyłam sprawę,ale chcę się jakoś
zrehabilitować.
✉Od Ashton: W jaki sposób ? Powiedziałaś mi co o tym wszystkim
myślisz.
✉Do Ashton: A jak ty byś się zachował ? Nie spodziewałam się,że
wyznasz mi miłość.
✉Od Ashton: Nie to miałem na myśli. Chodziło mi o twoją wypowiedź „popełniliśmy
błąd”.
✉Do Ashton: A jak inaczej to nazwać ? Nie byliśmy w pełni świadomi
tego co robimy.
✉Od Ashton: To nieprawda. Wiedziałaś z kim idziesz do łóżka.
✉Do Ashton: Przepraszam,jeśli dałam ci jakąkolwiek nadzieję. Nie
chciałam tego. Przykro mi, Ash.
✉Od Ashton: Mnie też jest przykro,Abi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz